Wiktoria i Jakub uznali, że skoro chcą się pobrać, to po prostu powinni to zrobić. Teraz, już. Jak najszybciej. Zamiast przeciągać przygotowania do ślubu miesiącami, zorganizowali go ekspresowo. Każdy, kto wychodzi z założenia, że to pozbawia ostatnie dni narzeczeństwa uroku, powinien lepiej poznać tę parę! Oni bawili się znakomicie i jak na świetnie zorganizowane osoby przystało, zadbali o wszystko: zachwycające stylizacje w duchu boho, kwiatowe dekoracje, a przede wszystkim – o uśmiechy na twarzy wszystkich swoich gości. Spryciarzom udało się nawet zamówić idealną pogodę! Skoro udało im się dopiąć każdy szczegół swoich zaślubin, na pewno zrealizują najważniejszy plan: będę ze sobą na dobre i na złe, dopóki śmierć ich nie rozłączy.
Wzruszenie tego dnia udzieliło się każdemu, kto przyszedł do tego kameralnego kościoła zobaczyć, jak Wiktoria i Jakub ślubują sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Wiktoria płakała jak bóbr całą mszę (zupełnie jej się nie dziwię!), a Jakub starał się trzymać fason, chociaż moje czujne oko fotografa wyłapało to drżenie rąk i rozanielone spojrzenie rzucane na przepiękną Pannę Młodą.
Zaraz po ceremonii postanowiliśmy zrobić ślubną sesję – tak od razu, na fali emocji. Te zdążyły już trochę opaść: łzy zostały otarte, włosy rozpuszczone, a nasi bohaterowie mogli trochę ochłonąć. Udało nam się złapać światło tej najbardziej fotogenicznej, złotej godziny tuż przed zmierzchem. Jak się okazuje, Wiktoria i Jakub są genialni w łapaniu chwil, które szybko uciekają.