Jeśli zapytalibyście mnie, czy wolę tradycyjne śluby z pompą, czy skromne uroczystości, nie potrafiłabym odpowiedzieć. Jako fotograf doceniam te wydarzenia, które po prostu mają charakter – nie ma znaczenia, gdzie się odbywają i ilu zaproszono na nie gości. Idealnym przykładem kameralnej ceremonii z niezwykłym pomysłem był ślub, który Ania i Maciej brali w urzędzie stanu cywilnego.
Nie chcieli zdjęć (uznali, że mogę ich fotografować tylko “z ukrycia”, bo nie lubią siebie na zdjęcia!), ale na szczęście dali się namówić. A było co fotografować! Piękni oboje, ona w sneakersach, on w muszce, do ślubu przyjechali własnym klasykiem – śnieżnobiałą Corvettą C3. Wesele w restauracji Młodnik było dokładnie takie, jak oni sami: na luzie, ale kreatywne. Były drinki, ostrygi, pyszne desery, dobra muzyka i mnóstwo śmiechu.
Fotografowanie uroczystości w takim klimacie sprawia, że za nic w świecie nie zamieniłabym swojej pracy na żadną inną! Też chcecie takie zdjęcia ze swojego ślubu? Napiszcie do mnie, a zarezerwuję dla Was termin.