Czasem mam wrażenie, że cały wszechświat sprzyja fotografom. Kiedy szukam idealnego pleneru, nagle pojawia się przede mną ogród jak z baśni, odcień liści jest dokładnie taki sam, jak kolor oczu osoby, której chcę zrobić zdjęcie, a światło słoneczne nabiera dokładnie tego nostalgicznego odcienia, jakiego potrzebuję.
Tak było podczas sielankowej sesji rodzinnej Kasi i Łukasza. Ogrodowa szklarnia okazała się tłem równie efektownym jak akwarelowy laserunek, a gęsta zieleń, stylowe krzesło i koronkowa suknia zgrały się jak fragmenty rokokowego malowidła.
Kasia na fotografiach jest jednocześnie czuła, subtelnie romantyczna, jak i pełna charakteru. Może to samo myślał Łukasz, kiedy udawało mi się dostrzec, z jakim zachwytem patrzy na żonę – nie tylko wtedy, gdy spust migawki zachęcał ich do pocałunku.
Tę parę miałam przyjemność fotografować już wcześniej – i to w szczególnej chwili, bo w dniu ich ślubu. Pamiętam do dziś jak pełni euforii wychodzili z kościoła, nie mogąc się doczekać tej przyszłości, którą odtąd mieli przeżywać niepodzielnie, razem.
Jednym z jej najważniejszych etapów było pojawienie się Emmy, bez której dziś świat Kasi i Łukasza nie byłby pełny. Podczas sesji nadal niezmiennie zakochana w sobie para zdradziła mi sekret: spodziewają się kolejnego dziecka. Już nie mogę się doczekać kolejnej sesji w powiększonym, rodzinnym składzie!