Kiedy za oknem sypie śnieg, przykrywając codzienność przytulną, białą pierzynką, między tym dwojgiem rodzi się niezwykłe uczucie: miłość, która jest w stanie rozpalić serca w największy mróz. To wstęp do baśni, która zmaterializowała się na moich oczach, w otoczeniu najbliższych i wśród scenografii przypominającej dzieło bajkowych wróżek.
Taki właśnie ślub wymarzyli sobie Marta i Christian – bez kompromisów, z charakterem, ale ciepły. Dokładnie taki, jak oni sami. Chcieli połączyć polskie tradycje z klimatem boho.
Czy się udało? I to jak. Od warkocza zaplecionego z platynowych włosów, przez chwytającą za serce ceremonię w beskidzkim kościele, aż po tańce, którym wtórowała góralska orkiestra. Dla tak ognistego wesela udanym kontrastem mogło być tylko grudniowe powietrze, studzące rozpalone policzki gości, którzy nad ranem opuszczali przyjęcie, niechętnie wracając do rzeczywistości.
Cieszę się, że mogłam być świadkiem tego wyjątkowego wydarzenia i utrwalić na zdjęciach moment, o którym przez lata wielu będzie szeptać ze wzruszeniem.
Zobaczcie, co się dzieje, kiedy współczesna, słowiańska leśna nimfa i przystojny model o egzotycznej urodzie postanawiają przyrzec sobie wierność na zawsze. Tak się zaczynają najpiękniejsze historie…
lokalizacja: Pod Kasztanami
suknia ślubna : MeLove
garnitur: Mankiet
oprawa muzyczna: Ulala Entertainment
makeup: Anna Gabor
dekor: MAK