W swoim życiu sfotografowałam już setki par młodych i nie zliczę, ile razy słyszałam: “sesji ślubnej raczej nie chcemy, za bardzo się do tego nie nadajemy”. I wiecie co? Za każdym razem okazywało się, że wystarczy nowożeńców nieco ośmielić, żeby obiektywem poczuli się jak ryby w wodzie.
Tak było również tym razem – Magda i Mateusz nie byli specjalnie optymistycznie nastawieni do pomysłu robienia im pamiątkowych zdjęć. Na szczęście nie musiałam ich przekonywać długo. A efekt? Możecie ocenić sami: to para młoda jak z obrazka albo plakatu romantycznego, hollywoodzkiego filmu. Chyba nikt by się nie zdziwił, gdybym powiedziała, że to zawodowi modele, prawda?
W tej sesji, oprócz świetnego temperamentu pani i pana młodych, zagrało wiele innych czynników: stylizacje glamour, które dla mnie są fotograficznym “samograjem”, genialne, nastrojowe światło czy tło z żywych kwiatów.
Ta sesja ślubna na Pustyni Błędowskiej to jedno z tych spotkań, które utwierdzają mnie w przekonaniu, że rolą fotografa jest nie tylko zrobić zdjęcia, ale też przekonać, że naprawdę… warto to zrobić.