Powiecie, że zwariowałam, ale za każdym razem, kiedy robię sesję ślubną, uważam, że nie można być już słodszym i bardziej pasującym do siebie. A potem poznaję kolejną Młodą Parę i rozumiem już, że jeszcze wszystko jest możliwe! Przykładowo – taka Karolina i Maciej, którzy o sobie mówią wprost: Starzy. Pomyśleć, że gdyby nie istniało przeznaczenie, nigdy mogliby się nie spotkać! Idealni w każdym calu, dobrani tak, jak na filmach, w odpowiednich proporcjach grzeczni i zwariowani. Ten Stary i ta Stara to duet doskonały!
Doskonale wyglądali też na zdjęciach – i to nie tylko tych ze ślubu, kiedy Karolina z pełną gracją poruszała się na swoich pięknych szpilkach, ale też później, w plenerze (przyznaję otwarcie: to było pole cebuli!), kiedy wymieniła piękne sandałki na rzecz Conversów, w których jej luby poszedł przez ołtarz. Zresztą ich stylizacje też jak spod igły – Państwo Doskonali zadbali o każdy szczegół, od wianka po butonierkę.
Karolina i Maciej trochę się wygłupiali, a trochę byli poważni – czyli dokładnie tak, jak na co dzień. Cieszę się, że dzięki nim mogłam samej sobie potwierdzić, że tych romantycznych historii czeka mnie w życiu fotografa jeszcze wiele. Ach, zanim się wzruszę, pokażę Wam trochę tych zdjęć. Urocze, prawda?