Ania i Dominik zdecydowali się na tradycyjny ślub w miejscu, które jest im szczególnie bliskie: w Beskidach. Nie mogło zabraknąć góralskiej kapeli, która przygrywała na akordeonie i skrzypcach w rytm pełnego ekscytacji gwaru rozmów i zachwytów na urodą Panny Młodej.
A było czym się zachwycać. W koronkowej sukni z głębokim dekoltem i welonem do ziemi, Ania prezentowała się zwiewnie i romantycznie. Charakteru dodawała jej wyjątkowa ozdoba: tatuaż z różą wiatrów na karku, symbolem bezpiecznego powrotu do domu.
Od tej pory w tym domowym porcie czekać będzie na nią Dominik, który w trakcie wesela nie mógł oderwać wzroku od swojej wybranki. Z bukiecikiem w stylu boho w butonierce idealnie komponował się z rustykalnym bukietem Ani i naturalnymi dekoracjami, jakie wybrali w hołdzie złożonym góralskiej tradycji.
Anię i Dominika udało mi się zabrać na mały spacer po okolicznych łąkach. Zobaczcie, jak wyglądała pierwsza górska wędrówka nowożeńców, którym mogłam towarzyszyć ze swoim aparatem.