Pamiętacie Agnieszkę i Grzegorza, którzy w styczniu wzięli wymarzony ślub i zorganizowali wesele – takie z przytupem i scenografią rodem z „Wielkiego Gatsby’ego”? Odświeżcie sobie pamięć TUTAJ, bo zabieram Was do drugiej części tego filmu o miłości.
Tym razem akcja rozgrywać się będzie wiosną, kiedy spotkaliśmy się, żeby dokończyć dzieło: zrealizować upragnioną sesję ślubną. Od czasu, kiedy się nie widzieliśmy, Agnieszka i Grzegorz zdążyli się w nowych życiowych rolach poczuć jeszcze lepiej, co zresztą widać na każdym ze zdjęć.
Scenariusza na sesji co prawda nie było, ale też trudno mówić o improwizacji. W końcu moim bohaterom nie trzeba było dwa razy powtarzać, co mają robić 🙂 Oboje od początku wiedzieli, że podczas sesji chcą być sobą i nie potrzebują ani skomplikowanej dekoracji, ani wymyślnych stylizacji. Skąpana w złotym świetle szklarnia posłużyła nam za tło, a ulubione ubrania Agnieszki i Grzegorza – za kostiumy, w których czuli się najlepiej. Tu swoją drogą nastąpił mały plot twist: najpierw pokazali mi się w skórzanych kurtkach jak z „Top Guna”, żeby później wskoczyć w koszulę i zwiewną sukienkę z koronki (którym bliżej do „Wichrowych Wzgórz”, niż kina akcji).
Okazało się, że wcale nie trzeba niczego więcej. Po co, skoro w tej historii główny wątek jest jeden: miłość. Streszczę Wam go dzisiaj jak prawdziwy narrator, który wszystko dokładnie widzi, ale sam pozostaje niezauważony. Przyjemnego seansu!